czwartek, 3 maja 2012

"Niebieski autobus" w czerwonym autobusie....

Wydaje mi się, że trzymanie kciuków poskutkowało. No, prawie. Poniedziałkowy ranek przywitał nas piękną pogodą, wtorek po pochmurnym poranku też się słonecznie zrehabilitował i nawet w środę, pomimo chłodu, udało nam się uniknąć deszczu. Przez trzy dni przemierzałyśmy miasto w poszukiwaniu interesujących miejsc do zwiedzania. Przepłynęłyśmy się szybką łodzią do Greenwich, zwiedziłyśmy hinduską świątynię i posiadłość księcia Northumberland, odwiedziłyśmy interesujący kościół, muzeum londyńskich doków, widziałyśmy najmniejszy dom w Londynie, łaźnię, którą należy oglądać przez okno, a także kilka innych interesujących miejsc. Z wycieczek wracałyśmy zwykle późno – zmęczone, ale zadowolone. Przyznaję się, że czasem, po całym dniu chodzenia, o niczym innym nie marzyłam, jak tylko o sofie, herbacie i książce. Niestety, intensywne dni nie sprzyjały czytaniu! Na szczęście mam kindla, którego zabierałam ze sobą wszędzie w torebce. W ten sposób udało mi się wreszcie przeczytać „Niebieski autobus” Barbary Kosmowskiej, który już od dawna cierpliwie czekał na swoją kolej. Muszę przyznać, że ta książka okazała się lekturą idealną na krótkie podróże metrem i autobusami.
„Niebieski autobus” to powieść, która dostarczyła mi wielu wrażeń, wzruszeń i uciechy! Kosmowska fantastycznie pisze o zwykłym życiu, które bywa słodko-gorzkie, pełne małych radości i rozczarowań, i gdzie miłość przeplata się ze smutkiem. Jej książka to historia Miśki Pietkiewicz, dziewczynki, która spędza dzieciństwo w pokoju rodziców za ścianą z dykty, która bawi się pod kasztanem, chodzi do szkoły, a wreszcie wyjeżdża z domu, zostawiając za sobą małe mieszkanie i ciasne horyzonty jego mieszkańców. Jej dzieciństwo pachnie samogonem pędzonym przez rodziców i ich marzeniami o własnym kiosku. Zwyczajne życie upływa spokojnie i nudno, przetykane dziecięcymi dramatami i pragnieniami. Jest też w tej książce miłość, przyjaźń, jest i zdrada, są i niespodziewane podarunki losu.
Błękitny autobus staje się dla głównej bohaterki symbolem więzów z jej dzieciństwem, z jej rodziną i małym miasteczkiem, w którym spędziła swoją młodość. To symbol przeszłości, z której bohaterka najpierw stara się wyrwać, o której chce zapomnieć, a do której w końcu powraca, pogodzona z kolejami losu i nieuchronnymi zmianami, jakie zwykle niesie ze sobą życie.
„Niebieski autobus” to opowieść silnie osadzona w naszej polskiej, komunistycznej i czasem siermiężnej przeszłości. Przeszłości, w której Ameryka była świętym Graalem, nowy segment stanowił szczyt marzeń, a o polityce rozmawiało się szeptem, przy zasłoniętych oknach. Barbara Kosmowska napisała książkę, z którą wielu czytelników może się utożsamić – problemy Miśki i jej rodziny to problemy, które przeżywał niejeden z nas, wychowanych w czasach PRL-u. Nieustanne kolejki, pierwszy telewizor, brak papieru toaletowego – sama jestem nieco zbyt młoda by pamiętać szczegóły, ale i ja wystałam się z mama w wiecznych ogonkach, nosiłam te same, co wszyscy ciuchy, a o skarbach z Peweksu mogłam tylko pomarzyć. Dlatego też powieść czytało mi się nie tylko z przyjemnością, ale i pewną nostalgią...
„Niebieski autobus” to niesamowicie urzekająca książka. Miśka to bohaterka, z którą czytający czuje się od początku związany, a jej historia to pełna ciepła i humoru opowieść o dorastaniu i o wyborach, jakie dokonuje za nas czasem życie. Książka jest nie tylko wciągająca, pełna dowcipnych dialogów i zabawnych sytuacji, ale też skłaniająca do przemyśleń, poruszająca i często wzruszająca. Powieść składa się z krótkich rozdziałów, a język autorki jest jednocześnie bardzo przystępny i miejscami liryczny, poetycki. Nic więc dziwnego, że była to lektura idealna do czytania w czasie moich podróży.
Nie czytałam do tej pory żadnych książek Barbary Kosmowskiej, ale po tak świetnym początku mam ochotę na więcej. Cieszę się też, że znalazłam kolejną polską autorkę, która potrafi pisać tak świetnie, realistycznie o PRL-owskich realiach, i która równocześnie mnie rozbawiła i wzruszyła. Polecam „Niebieski autobus” wszystkim, którzy lubią powieści dobrze napisane, a od książki oczekują czegoś więcej niż rozrywki.

1 komentarz:

  1. felicja79
    2012/05/04 09:50:21
    Po Twojej recenzji sięgnę po tę książkę! Już wcześniej o niej czytałam na którymś z blogów, ale nie byłam do końca przekonana. Teraz jestem :-).
    Gość: ksiazkowiec, 88-199-176-8.tktelekom.pl
    2012/05/04 20:41:48
    No właśnie ja się utożsamiam z Miśką. Wiesz, że mam wpis w raptularzu - inny niż zwykle - gdy przeplatam zdania z książki i wchodzę ze swoimi elementami biografii. Wyszła mi zaskakująca mnie samą rzecz, bo w końcu nie wiedziałam, czy o książce piszę, czy o sobie. Zresztą autorka jest w moim wieku, więc i rzeczywistość była ta sama. Bardzo ją lubię. Oczywiście Kosmowską.:)
    dabarai
    2012/05/05 12:14:46
    Felicja, zachęcam bardzo, bo książka spodobała mi się bardzo! Cieszę się, że udało mi się cię przekonać!

    Książkowiec - ja jestem trochę młodsza, ale bardzo dobrze pamiętam wiele fragmentów tej rzeczywistości, myślę, że takie doświadczenie pozwala odbierać pewne książki zupełnie inaczej... Nie lepiej, po prostu inaczej. Myślę też, że wiele osób przechowuje w swojej pamięci interesujące historie z tego okresu, które byłyby świetnymi materiałami na książki...

    kasia.eire
    2012/05/27 01:32:56
    a ja nadrabiam i brykam po blogach i wpisach u Ciebie. Tę książkę mam w planach, wcześniejsze czytałam, uwielbiam Kosmowską, jej młodzieżowe też. Pozdrówka
    dabarai
    2012/05/27 20:23:59
    Kasiu, to była pierwsza ksiązka Kosmowskiej jaką czytałam, a jakie inne jej książki możesz mi polecić?

    OdpowiedzUsuń