piątek, 30 marca 2012

"Hotel on the Corner of Bitter and Sweet" ("Hotel słodko-gorzkich wspomnień") - Jamie Ford



Jamie Ford jest Amerykaninem chińskiego pochodzenia. Jego pradziadek, Min Chung, był chińskim emigrantem, który pracował jako górnik w Nevadzie i który w 1865 roku zmienił nazwisko na Ford. Debiutancka powieść Jamie Forda, „Hotel on the Corner of Bitter and Sweet”, zdobyła w Stanach olbrzymią popularność. W Polsce ta bardzo ciekawa książka została wydana przez Świat Książki pod tytułem „Hotel słodko-gorzkich wspomnień” i – tak mi się wydaje – przeszła jakoś właściwie bez echa. Nie mogąc się doczekać na wydanie w miękkiej okładce, kupiłam tę powieść w charity shopie w twardej, dużej oprawie i zabrałam się za czytanie.
Ford prowadzi swoją narrację dwutorowo – współcześnie i w przeszłości. W 1986 roku, w restaurowanym hotelu Panama, odnalezione zostają rzeczy osobiste pozostawione tam przez japońskie rodziny internowane w czasie drugiej wojny światowej. Wśród nich – japońska parasolka z rysunkiem ryby koi. Dla Henry'ego Lee, owdowiałego Amerykanina pochodzenia chińskiego, ta bambusowa parasolka jest kluczem, który przywołuje dawno pogrzebane wspomnienia z jego dzieciństwa. W 1942 roku Stany Zjednoczone pogrążone są w wojnie z Japonią, a nastroje w części miasta zamieszkałej przez japońskich i chińskich emigrantów są pełne podejrzeń. Henry Lee uczęszcza do szkoły, w której jest jedynym Chińczykiem. Boleśnie samotny wśród rówieśników, niezrozumiały przez własnych rodziców, którzy nakazują mu rozmawianie w domu wyłącznie po angielsku, w języku, którego sami nie rozumieją, Henry zaprzyjaźnia się z jedyną osobą, która w szkole jest bardziej samotna niż on – Keiko Okabe. Keiko to młoda Amerykanką japońskiego pochodzenia, która urodziła się w Stanach, nie zna japońskiego, a mimo wszystko jest przez rówieśników szykanowana jako zdrajczyni. Ich przyjaźń stoi w sprzeczności ze wszystkimi zasadami wpajanymi mu przez ojca, konserwatystę i nacjonalistę, który serdecznie nienawidzi wszystkiego co japońskie. Na przekór ojcu, na przekór wojnie i antyjapońskim nastrojom, Keiko staje się dla Henry'ego coraz bliższa.
Mnogość tematów poruszanych przez Jamie Forda zaskakuje, i chociaż można by żałować, że niektóre z nich zostały potraktowane dość powierzchownie, czytelnik i tak znajdzie w tej ciekawej powieści wiele interesujących, wartych przemyślenia kwestii. Głównym motywem powieści jest historia młodzieńczej miłości, opowiedziana przez Forda z nutą nostalgii i smutku. Uczucie jakie rodzi się między Henrym a Keiko jest niewinne, słodko-gorzkie – szczęśliwe wspomnienia pierwszego pocałunku splatają się z tęsknotą i niepewnością. Zwiążek młodych ludzi jest z góry skazany na przegraną, a dla Henry'ego stanie się kością niezgody pomiędzy nim a jego rodzicami. Bardzo istotny i dobrze ukazany w „Hotelu...” jest też wątek relacji między ojcem a synem. Związek między Henrym i Martym są zupełnie inny niż ten pomiędzy Henrym a jego ojcem, inne są też ich oczekiwania, ambicje i pragnienia. Bezwzględne posłuszeństwo, którego wymaga się od młodego chłopca, odrzucenie go przez własnych rodziców, bolesna zdrada – Henry'emu przychodzi zapłacić słono za odwrócenie się od tradycji i przekonań swoich rodziców. Dlatego z całej siły stara się, by jego syn miał zupełnie inne doświadczenia. A jednak, mimo wszystko, niektóre tradycje są wciąż dla niego istotne, warte przekazania kolejnemu pokoleniu.
Kolejnym, bardzo istotnym motywem w powieści Forda jest sprawa tożsamości narodowej. Keiko, która nie zna nawet japońskiego i czuje się Amerykanką, mimo wszystko jest traktowana przez swych rodaków z nienawiścią i podejrzeniem. Guzik z napisem „Jestem Chińczykiem”, który Henry nosi na życzenie ojca, staje się zarówno symbolem odosobnienia, nieufności panującej w Stanach wobec Azjatów, a jednocześnie symbolem przynależności narodowej, dumy z własnego pochodzenia. Powieść dotyka bowiem niechlubnego epizodu w historii Stanów Zjednoczonych – internowania obywateli USA pochodzenia japońskiego w w czasie drugiej wojny światowej. Sporo jest w tej powieści fragmentów poruszających kwestie przynależności narodowej, lojalności wobec ojczyzny. Ponieważ historia opowiadana jest z perspektywy dwunastolatka, nie ma w tej książce wielu głębokich przemyśleń, zamiast tego autor w przejmujący sposób przedstawia to, w jaki sposób wojna wpływa na życie zwykłych ludzi. Szczególnie poruszający był dla mnie fragment, w którym japońskie rodziny pozbywają się rodzinnych pamiątek, które mogłyby zaświadczyć o japońskich sympatiach ich właścicieli – palą się zdjęcia, tradycyjne stroje, pamiątki rodzinne, manifestując w ten sposób lojalność i oddanie amerykańskiej fladze ich właścicieli. Te pełne emocji opisy poruszają czytelnika bardziej niż opasłe i uczone wywody.
Nie wspomniałam tu jeszcze o kolejnym ważnym szczególe, o roli, jaką w tej powieści pełni jazz, muzyka która łączy pokolenia, odczuwana przez wszystkich ludzi tak samo, nie zależnie od ich pochodzenia czy wieku. Ważnym elementem historii jest bowiem poszukiwanie przez Henry'ego zagubionej płyty legendarnego muzyka jazzowego, Oscara Holdena. Właściwie nie sposób tu wspomnieć o wszystkich interesujących szczegółach, które tworzą tę powieść. „Hotel..” to bowiem książka, w której każdy czytelnik znajdzie inne, interesujące fragmenty, każdego zainteresują inne szczegóły. 
Hotel on the Corner of Bitter and Sweet” to bardzo dobra powieść obyczajowa, która prostotę języka i narracji równoważy mnogością motywów i poruszanych tematów. Jest to moim zdaniem jedna z tych książek, które chociaż nie są specjalnie ambitne czy oryginalne, potrafią poruszyć czytelnika i sprowokować go do przemyśleń i rozważań nad kwestiami, których dotykają. „Hotel...” to książka pełna emocji i wzruszeń, wciągająca opowieść o utraconej miłości, o dojrzewaniu i o historii, która wpływa na życie zwykłych ludzi. Mam nadzieję, że po tak udanym debiucie Jamie Ford nie zawiedzie pokładanych w nim oczekiwań i kolejna jego książka będzie równie dobra. Więcej o powieści i o przyszłych planach jej autora na jego stronie, a ja zachęcam wszystkich do sięgnięcia po „Hotel słodko-gorzkich wspomnień”. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz