czwartek, 12 stycznia 2012

Śmierć w Pemberley ("Death Comes to Pemberley" - P.D. James)

Jest prawdą powszechnie znaną, że kontynuacje książek sławnych pisarzy na ogół nie dorastają oryginałom do pięt... Tak niestety stało się z powieścią PD James pod tytułem „Death Comes to Pemberley”. A szkoda, bo autorka jest znana i utalentowana, moje wcześniejsze spotkanie z jej kryminałem zakończyło się sukcesem, a wybrany temat był interesujący i obiecujący...
Angielska autorka kryminałów, PD James, postanowiła napisać kryminał osadzony w XIX wiecznej Anglii, w których w rolach głównych występują bohaterowie „Dumy i uprzedzenia”. Powieść rozpoczyna się sześć lat po zakończeniu „Dumy i uprzedzenia” - państwo Darcy i ich dzieci żyją sobie wygodnie i szczęśliwie w Pemberley, odwiedzani przez państwa Bingley i inne znane czytelnikom postacie. Elizabeth wraz z mężem właśnie przygotowują się do corocznego jesiennego balu, kiedy ich spokój zostaje zakłócony – w wyjątkowo wietrzną noc rozpędzony powóz zajeżdża do drzwi posiadłości i z pojazdu wytacza się szlochająca Lydia, płacząc i krzycząc, że jej mąż, Wickham, nie żyje.
Muszę przyznać, że długo musiałam czekać na zawiązanie akcji! Zresztą, nawet kiedy w lesie zostały już odkryte zwłoki, wcale nie przyspieszyło to biegu zdarzeń. Powieść obfituje w przedziwne dłużyzny – nie liczyłam, ale w pewnym momencie autorka chyba z pięć razy pisze o świecach, które potrzebne były do zbadania zwłok, ponadto pewne sekwencje zdarzeń są powtórzone wielokrotnie przez różne postacie, zupełnie nie wnosząc nic nowego do akcji. Zakończenie powieści też nie zachwyciło mnie specjalnie – było trochę zbyt naciągane i w dodatku pod koniec akcja ponownie prawie stanęła w miejscu. Ostatni rozdział, który koncentrował się głównie na przywróceniu porządku w Pemberley i sfinalizowaniu wszystkich luźnych wątków, był stanowczo zbyt długi.
Szczerze mówiąc bohaterowie „Death Comes to Pemberley” również nie przypadli mi do gustu. Przypominali oni chwilami słabe kalki postaci stworzonych przez Jane Austen. Szczególnie nie spodobało mi się to, że James zbyt bardzo chciała pokazać niektóre postaci w nieco innym świetle niż Austen – czasem usprawiedliwiając zachowanie postaci takich jak na przykład Wickham czy lady Catherine de Burgh... Do tego państwo Darcy (szczególnie w ostatnim rozdziale) byli zbyt sztuczni i egzaltowani... Podobało mi się jednak to, że James w różnych momentach powieści wspominała postacie z innych książek Austen, takich jak „Emma” lub 'Perswazje”... Lubię, kiedy pojawiają się w powieściach znani z innych książek bohaterowie!
Jeśli chodzi o język powieści, to początkowo podobało mi się to, że PD James postanowiła napisać książkę w stylu Jane Austen, kopiując jej język. Niestety, unikatowy styl pisarki jest ciężki do naśladowania i moim zdaniem miejscami brzmiał nieco sztucznie. Możliwe, że gdyby James nie próbowała naśladować Jane Austen w takim stopniu, powieść byłaby lepsza?
Obawiam się, że więcej mnie w tej książce zniechęciło, niż zachwyciło. Pomysł był naprawdę dobry i czekałam na tę książkę z niecierpliwością ale muszę przyznać, że wolałabym, żeby James napisała ją zupełnie od nowa! Zaczęłam ją obiecując sobie dobrą zabawę, oczekując intrygującej zagadki, dowcipnych dialogów, a przede wszystkim ciekawej historii, ale w miarę czytania mój zapał powoli stygnął, aby w końcu przerodzić się w zniecierpliwienie. Myślę, że „Death Comes to Pemberley” może być interesującą lekturą dla wielbicieli książek w stylu Austen, nie koniecznie dla miłośników samej autorki... A ponieważ mnie ta książka rozczarowała, chyba nie będę jej polecać...

2 komentarze:

  1. Gość: ultramaryna, gate193.radioalfa.pl
    2012/01/12 17:10:40
    Raczej nie odważyłabym się czytać żadnej kontynuacji "Dumy i uprzedzenia". Chyba zbyt kocham tę książkę i każdą nieudaną próbę (a pewnie tych jest znacznie więcej niż udanych) mogłabym uznać za profanację ;) Lubię za to czytać recenzje takich powieści i dowiadywać się z grubsza, co też autor wymyślił... :)
    kasia.eire
    2012/01/12 17:42:51
    a to smutne, duże oczekiwania i takie rozczarowanie. Ja się napaliłam, ale jak mówisz, że nie warto, to sobie chyba kupię Sarah Moss Night Waking, w dobrej cenie na Play znalazłam
    kasia.eire
    2012/01/12 17:43:36
    ja w ogóle do tej pisarki mam ambiwalentne uczucia
    dabarai
    2012/01/14 19:47:37
    Ultramaryna - kontynuacji zwykle nie lubię, za to spodobał mi się pomysł na kryminał. Szkoda, że nieudany...

    Kasiu - może jednak spróbuj, wypożycz z biblioteki i jak ci się nie spodoba, to tyle. Zawsze to lepiej opinię wyrobić sobie samej. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem w trakcie czytania i jestem zachwycona! Wiadomo, że nie ma co porównywac z oryginałem ale jak na kontynuację jest naprawę dobra. Spokojnie będę polecać dalej uprzedzając jednak, iż nie ma co liczyć na talent taki sam, jak Austen :)

    OdpowiedzUsuń