niedziela, 22 sierpnia 2010

"Room" - Emma Donoghue

Zastanawiam się, od czego zacząć opisywanie moich wrażeń po przeczytaniu Room Emmy Donoghue. Już dawno nie czytałam takiej historii, którą połyka się z wypiekami na twarzy, o której myśli się w przerwach między jej czytaniem i która – jestem pewna – pozostanie w moich myślach jeszcze długi czas. Nie chcę pisać zbyt wiele na temat fabuły, bo myślę, że im mniej wie się o tej książce, tym większe wrażenie robi ona na odbiorcy. Sama się zastanawiam, jak odebrałabym tą książkę, gdyby ktoś podarował mi egzemplarz bez opisu na okładce, zanim w ogóle wiedziałam cokolwiek o jej treści.
Wyobraźcie sobie, że wasz cały świat to pokój o wymiarach trzy metry na trzy. Przez Okno w suficie widać czasem żółtą twarz Boga, ciemności oświetla Lampa, w Szafie można bezpiecznie schować się, gdy wieczorem przychodzi Stary Nick, który skrzypi Łóżkiem. To świat widziany oczami pięcioletniego Jacka, który razem z Mamą mieszka w Pokoju. Ich codzienne życie jest bardzo uporządkowane, z pewnością monotonne ale zawsze pełne zabawy i miłości. Jack właśnie dowiedział się, że on i Mama nie są jedynymi ludźmi, że poza Pokojem istnieje cały świat...
Zainspirowana historią rodziny Fritzlów opowieść o kobiecie i dziecku uwięzionych w maleńkim pokoju – ta książka mogła być zupełnie inna: ckliwa, sentymentalna, kiczowata. Zamiast tego mamy historię poruszającą, zaskakującą, momentami przerażającą, śmieszną i całkowicie unikatową. Historia rozgrywa się w Stanach, ale tak na prawdę Pokój mógłby się znajdować wszędzie – pewne wątki poruszane w książce są ponadczasowe i uniwersalne – chociażby miłość matki i dziecka, najważniejszy motyw tej powieści, motyw niewinnego dziecka wychowanego w izolacji...
Oddanie głosu dziecięcemu narratorowi to zabieg stary jak świat, ale Jack jest narratorem wiarygodnym – jego głos jest głosem pięciolatka, jego świadomość jest świadomością małego dziecka, które całe swoje życie spędziło w zamknięciu czterech ścian i uczy się o świecie nieustannie go kwestionując. Czasem wiemy więcej niż Jack, domyślamy się pewnych rzeczy, których on sam nie rozumie, czasem jest to szokujące doświadczenie. Jego dziecięce słownictwo i logika rozbrajają nas, śmieszą i dziwią.
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie mogę napisać pewnych rzeczy o tej książce, gdyż w ten sposób ujawniłabym zbyt wiele i zepsułabym przyjemność czytania innym. Trochę to frustrujące, ale nawet bez wdawania się w szczegóły mogę powiedzieć, że Room to książka wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju. Jedna z najlepszych, jakie przeczytałam w tym roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz